Historia welonu sięga starożytności, jednak najczęściej był on symbolem czystości. Założony na twarz miał chronić niewinną kobietę przed złymi mocami, ale także przed… panem młodym, który mógł go odsłonić dopiero podczas pocałunku pieczętującego zawarte małżeństwo. Zdarzało się przecież i tak, że młodzi poznawali się dopiero w dniu ślubu, miało to więc zapobiec ewentualnej ucieczce kawalera sprzed ołtarza…
Welon zrzucany jest przez pannę młodą o północy podczas wesela i jak się do dzisiaj uważa – kobieta, która go złapie, rychło wyjdzie za mąż. Według słowiańskiej tradycji w tym momencie świeżo upieczona mężatka zakładała na głowę płócienny czepiec, stąd obrzęd weselny nazywany jest oczepinami.
Współcześnie welon traktowany jest bardziej jako ozdoba, której dobór może przyprawić o istny zawrót głowy. Długi do ziemi “kościelny”, krótki “blusher” czy hiszpański “mantilla” z koronki – jedno jest istotne – jego długość, kolor, kształt i zdobienia powinny być dobrane i do sylwetki i do sukni panny młodej.
Współczesna branża ślubna oferuje jednak wiele alternatyw dla welonu. Najmodniejsze obecnie są wianki – zarówno te ze sztucznych kwiatów jak i świeżych, najlepiej polnych. Odpowiedniej wielkości plecionki z pewnością dodadzą dziewczęcego uroku, lekkości i świeżości. Trzeba jednak pamiętać o odpowiedniej fryzurze, a także prostej, zwiewnej sukience.
Do stylizacji eleganckich z pewnością pasować będzie kryształowa delikatna opaska lub inne wpinane ozdoby. Odważniejszym paniom polecamy fikuśne fascynatory.
Jeżeli wybrałaś welon – pamiętaj o jednym – zabierz go na sesję! :)